Obudziłam się parę godzin później po całym
zajściu. Leżałam w łóżku okryta kołdrą, a moje rany z których wcześniej
sączyła się krew zostały opatrzone przez kobietę o niebieskich włosach. W
pokoju przy biurku siedział starszy Uchiha czytając jakieś papiery,
kiedy spostrzegł że się obudziłam miałam wrażenie jak by odetchną z
ulgą, a może to tylko wrażenie…? Mój wzrok jeszcze nie powrócił do
normy, wciąż obraz rozmazywał się i kręcił jak w wesołym miasteczku.
Kiedy tylko chciałam wstać z łóżka od razu podszedł do mnie
powstrzymując ręką abym tego nie robiła, ale co mi z tego skoro ja muszę
wstać do łazienki…? „No chyba do łazienki ze mną nie pójdzie?”
Zaśmiałam się w myślach.
- Muszę wstać… – powiedziałam zachrypniętym głosem próbując się podnieść.
- Zostań w łóżku. Masz wysoką gorączkę –
odpowiedział sięgając pod kołdrę z pod której wydobył moją dłoń w którą
już po chwili wstrzyknął zawartość strzykawki leżącej wcześniej na
stoliczku obok łóżka. Dobrze wiedziałam co to za substancja i do czego
służy, więc nie zareagowałam w końcu osobą która stworzyła całą serie
takich zastrzyków byłam Ja. – Zaraz wrócę - usłyszałam po czym Itachi
wyszedł zostawiając mnie samą w pokoju. Kiedy tylko zostałam sama
powolnie wstałam z łóżka idąc do łazienki wolnym chwiejącym się krokiem.
Gdy tylko załatwiłam swoją potrzebę mimo swojego ciężkiego stanu
chwyciłam za kluczyki leżące na stoliczku od mojego gabinetu i wyszłam z
pokoju kierując się w jego stronę. Mimo iż nie czułam się dobrze sama
musiałam się przekonać jak ze mną źle. Musiałam tylko przebadać swoją
krew i zrobić podstawowe badania które nie wymagały zbyt dużo pracy i
wysiłku. Na moje szczęście nikogo nie spotkałam po drodze do gabinetu.
Boję się nawet pomyśleć co by mogło się stać kiedy bym spotkała
Itachiego.
Kiedy wróciłem do pokoju po Sakurze nie było
żadnego śladu z wyjątkiem małej ilości chakry którą zawsze pozostawia po
sobie dana osoba. Mimo iż poprosiłem aby nie wychodziła z łóżka Ona i
tak musiała postawić na swoim i pójść nie wiadomo gdzie. Jedno jest
pewne na pewno nie wyszła z kryjówki… Boże co za kłopotliwa dziewczyna…
Od kiedy pojawiła się w naszej organizacji nie mogę się skupić na
własnych sprawach. Moje myśli krążą wokół niej dosłownie jak bym był…
Nie to nie możliwe… to uczucie dla mnie nie istnieje, ponieważ jestem
tylko bezwzględnym mordercą, który po wymordowaniu swojej rodziny uciekł
z wioski do organizacji której każdy się boi. Jednak kiedy pomyśle o
misji jaką dał mi Pein dotyczącą Sakury. Sam z siebie mam ochotę ją
wypełnić. Muszę sam to przyznać, ale ta dziewczyna sprawia, że przy niej
moja maska obojętności znika. Muszę jej poszukać za nim doprowadzi się
do jeszcze gorszego stanu. Wyszedłem z pokoju przeszukując po kolei
pomieszczenia w których mógł bym znaleźć różowo-włosą dziewczynę, która
mimo że jest medykiem jest bardzo nieodpowiedzialna. Na sam początek
odwiedziłem były pokój Shimy, następnie jadalnie w której siedzieli
pozostali członkowie Akatsuki, kuchnie, a nawet pole treningowe, ale i
tam nie znalazłem Sakury. Dopiero teraz sobie przypomniałem, że na
stoliku obok łóżka leżały klucze od jej gabinetu medycznego. Natychmiast
tam poszedłem otwierając drzwi które były lekko uchylone. To co tam
zobaczyłem wcale mnie nie zdziwiło. Dziewczyna leżała nieprzytomna na
kolanach oparta rękoma o kozetkę ubrana w swoja zielonkawą piżamę z
narzuconym na siebie fartuch lekarski. Zastanawia mnie czego ona szukała
tutaj w takim stanie. Podszedłem do biurka gdzie leżały rożne papiery, a
miedzy innymi wyniki badań… krwi? Po co badała sobie krew? Niestety
symbole badań lekarskich są mi obce, więc nie za bardzo wiem o co w nich
chodzi.
- Sakura – wyszeptałem jej imię do ucha chcąc ją
obudzić, ale nadal spała jak zabita. Co prawda to po części moja wina,
że w takim jest stanie, ale nie wiedziałem że się podłoży za tamtą
kobietę. Kunai który wtedy rzuciłem nasączony był w truciźnie od
Sasoriego, która po kilku godzinach, czasem nawet minutach obezwładnia
paraliżem przeciwnika podwyższając niebezpiecznie temperaturę ciała co
często prowadzi do śmierci. To czy się przeżyje zależy od opieki
medycznej nad chorym i leków jakie się mu podaje. Gdyby nie to, że
Sakura przygotowała wcześniej różne leki kiedy była w pełni sił z
rzadkich roślin z pewnością nikt nie byłby w stanie jej pomóc i
najprawdopodobniej w przeciągu 3-4 dni by umarła. A na to nie mogę
pozwolić. Położyłem różowo-włosą na kozetce o którą wcześniej była
oparta kładąc zimny okład na czoło. Mam nadzieje, że niedługo
moja księżniczka się obudzi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Miałem 10 lat kiedy Cię po raz
pierwszy spotkałem. Byłem na misji z moim nauczycielem i właśnie
wracaliśmy do domu. Jak zawsze po długiej misji będąc na granicy Kraju
Ognia weszliśmy do chatki, gdzie mieszkała kobieta w średnim wieku z
córką. Owa kobieta miała na imię Yuko i była najlepszą przyjaciółką
mojego mistrza. W ten dzień, gdy po raz kolejny zawitaliśmy w jej
skromne progi trzymała na rękach niemowlę z jasno różowymi włosami
i bujnymi zielonymi oczami. Nie ukrywaliśmy zdziwienia, gdy je
zobaczyliśmy to dziecko. W końcu Yuko-san nie była w ciąży. Yuko
wytłumaczyła nam, dziecko które trzyma należy do kobiety która
śpi już od ponad miesiąca w drugim pokoju niczym śpiąca królewna
niemogąca wybudzić się ze snu. Według Yuko- san kobieta niedługo
odejdzie z tego świata, więc trzeba znaleźć dla
dziewczynki rodzinę zastępczą. Tak więc wzięliśmy już śpiące dziecko do
Konohy. Od córki Yuko dowiedzieliśmy się, że dziewczynka ma na imię
Sakura (kwiat wiśni) to imię idealnie pasowało do różowo-włosej. Przez
trzy lata Sakura była wychowywana w klanie Uchiha w tajemnicy przed
mieszkańcami wioski. Jedynie Hokage wiedział o istnieniu owego dziecka.
Rodzina Haruno u którego klan miał dług została oddana Sakura której
wykasowano wspomnienia tak jak całemu klanu w ramach jego spłaty,
ponieważ tego sobie zażyczyli. Jedynie mi pozostawiono wspomnienia w
ramach podziękowań za sprowadzenie tego dziecka do wioski. W tamtym dniu
życie Sakury zaczęło się na nowo wraz z wykasowaniem wspomnień uzyskała
nowe w których od samego początku była z przybranymi rodzicami, których
uznawała za tych prawdziwych. Przez kolejne dwa lata mimo ciężkich
misji po wstąpieniu do oddziału Anbu obserwowałem Ją jak dorasta do
czasu, gdy przyszedł czas za który Sasuke mnie znienawidził. Mimo
opuszczenia wioski co jakiś czas nadal do niej przychodziłem choć
wiedziałem, że to nie ta sama miła i wesoła Sakura. Miłość do Sasuke ją
zniszczyła, stała się bezwzględną morderczynią, która wstąpiła do
oddziału Anbu, ale nigdy bym nie przypuszczał, że stanie się dowódcą
jednego z nich, ale tak też było… W końcu nadszedł ten dzień w którym
dostałem rozkaz pojmania dziewczyny do organizacji, która przewyższyła
nawet swą wiedzą i umiejętnościami Tsunade legendarnego medyka.
Dowiedziałem się też, że różowo-włosa kobieta posiada specjalne
zdolności, ponieważ pochodzi z legendarnego klanu o którym Akatsuki
zbierało informacje od wielu lat. Sam byłem świadkiem jak ich używała
może i nieświadomie, ale używała… Dlatego też bez zastanowienia
poszedłem po Haruno do Konohy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Minęły trzy dni, a zielonooka piękność nadal
spała. Mimo leków gorączka nie ustępowała nawet sam Sasori nie wiedział
dlaczego. Jednak nie powinienem brać od niego żadnych trucizn, bo trudno
się ich pozbyć z organizmu człowieka, ale wiem że nawet z tym Sakury
organizm da sobie radę i dziewczyna wyzdrowieje.
Przez dłuższy czas rozmawiałem z Peinem na
temat dalszych planów Akatsuki. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem
upieczemy dwie pieczenia na jednym ogniu. Nagle go
gabinetu zawitała Konan z dość nieciekawą wiadomością.
Aczkolwiek parę psów Konohy węszy na naszym terenie. Tak więc razem z
Kisame postanowiliśmy powitać gości w naszych skromnych progach.
W następnym rozdziale:
”Dawno się nie widzieliśmy… Itachi!”
Niebezpieczna operacja Uchihy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz