poniedziałek, 4 marca 2013

Rozdział XXII

Siedziała w pokoju sama leżąc na łóżku czekając na powrót ukochanego, który zapewne teraz przeprowadza z bratem dość trudną rozmowę. Była bardzo ciekawa jak im poszło. Ma nadzieje, że żadne z nich nie rzuci się na siebie z zamiarem zabicia, w końcu po nich nie wiadomo czego się spodziewać. Z zamyśleń wyrwało ją głośne pukanie do drzwi ,za którymi stała Konan wołając:
 - Sakura jesteś tam? - nie odpowiadała na wołanie, nie chciała z nikim gadać, ponieważ wie, że rozmowa z prawą ręką Peina nie przyniosła by nic dobrego, a nawet by jej tylko zaszkodziła. Mimo, że bariera założona na drzwi przez bruneta raniła każdego kto tylko lekko jej dotknie Niebiesko-włosa nie poddawała się i uparcie chciała dostać się do środka. Po parunastu minutach poddała się i ruszyła w drogę powrotną do swojego pokoju. Za nim dotarła do pokoju na swojej drodze spotkała Lidera, który właśnie wracał z pola treningowego.
 - I jak? - zapytał tym samym zatrzymując dziewczynę, która już po chwili kroczyła za nim do jego gabinetu.
 - Zostawił barierę w drzwiach, a nawet w ścianach, której nie byłam w stanie przebić.
 - A próbowałaś? - zapytał patrząc mrożącym wzrokiem na Konan.
 - Nie było takiej potrzeby. Umiem osądzić swoje siły na zamiary.
 - Rozumiem... - rzucił wchodząc z Konan do swojego gabinetu, gdzie usiadł za biurkiem patrząc na pewien zwój i zdjęcia. 
 - Kto by pomyślał, że znali się już wcześniej. - mówiła przyglądając się zwojowi i zdjęciom, które dziś rano wykradła z rozkazu Pein'a z pokoju młodego Uchihy, który w tym czasie był na treningu.
 - Ta dziewczyna jest w wieku Sasuke, ale masz racje. Też nie wziąłem pod uwagę, że może znać się z Itachi'm.
 - Z tego co mi wiadomo Sasuke i Sakura byli w jednej drużynie wraz z lisim demonem Uzumakim Naruto, drużyna ta była prowadzona przez legendarnego kopiującego ninja Hatake Kakashi'ego syna Białego kła, jak i ucznia IV Hokage. Ponad to zdobyłam nowe informację, iż to Minato Namikaze jak i Kushina Uzumaki poprzednia jinchuuriki Kyuubiego specjalizująca się w pieczęciach pieczętujących z zaginionej Wioski Wiru są rodzicami Naruto, ale wracając do Sakury. Sakura jest nie tylko członkiem Karanami, ale i następcą przywódczyni klanu, który zarządza wioską. Kiedy byłam na misji zwiadowczej zobaczyłam kobietę bardzo podobną do Sakury z naszym zbiegiem Shimą. Kobieta była tak podobna do naszej Sakury, że z daleka można je dwie bardzo łatwo pomylić. Ciekawi mnie kim ona jest. Pogłoski głoszą iż jest to córka władczyni jak i matka dziedziców Karanami Moriana. W każdym bądź razie... Sakura nie jest jedyną następczynią przywódczyni. W końcu ma brata bliźniaka Shimę, który również może przejąć stanowisko przywódcy.
 - W takim razie sprawy się nie co komplikują. Itachi któremu najbardziej ufaliśmy z tej całej zgrai, nie jest już wart naszego zaufania jeśli zakochał się w dziedziczne Karanami.
 - W takim razie musimy go sprawdzić.
 - Dokładnie. Zabierzemy mu Sakure przetrzymując ją w takim miejscu, gdzie nie będzie mógł jej znaleźć, czy nawet wyczuć chakry. Jego zachowanie podczas jej nieobecności da nam odpowiedź. Zwołaj zebranie. Musimy omówić parę spraw. 
 - A co z braćmi Uchiha?
 - Itachi'emu pozwólmy zostać przy "ukochanej", a Sasuke niech przyjdzie. On chętnie by zabił Itachiego, więc nie będzie z nim problemu. 
 - Rozumiem. - mówiąc zmieniła się w małe karteczki zostawiając Peina samego z swoimi myślami. 

Wracał po długiej rozmowie z bratem, która ku jego zdziwieniu nawet dobrze poszła. Nie spodziewał się, że Sasuke, który tak bardzo chciał go zabić przystanie bez żadnych oporów na jego propozycje. Niestety nie udało mu się dochować tajemnicy wymordowania klanu i w końcu wyznał mu prawdę. Nigdy by nie pomyślał, że Sasuke wjedzie na tak dla drażliwy temat, ale cóż... Na tym świecie niczego nie można być pewnym... Mylił się co do niego, a Sakura miała rację. On lekko zniesmaczony sprawą zrozumiał jego zachowanie i dlaczego zabił klan, zresztą sam przyznał, że zrobił by to samo na jego miejscu gdyby miał tyle odwagi co jego starszy brat. W pewien sposób był szczęśliwy, że jego młodszy brat rozmawiał z nim tak jak dawniej - otwarcie i bez kłótni, jak prawdziwi bracia. Zdejmował barierę, którą wcześniej nałożył na drzwi i ściany dla bezpieczeństwa Haruno, która teraz smacznie spała na posłaniu. Rozmowa z Sasuke trwała naprawdę długo, gdyby nie to zebranie, które zwołał Pein z pewnością trwałaby jeszcze dłużej. Jedna rzecz była niepokojąca, dlaczego Pein zwołał wszystkich, nawet tych giermków Sasuke na zebranie z wyjątkiem jego? Czyżby się domyślił? Nie... to chyba niemożliwe... Póki co nie ma na co narzekać. Dopóki może być z Sakurą wszystko zniesie, a nawet i tą zniewagę ze strony Peina... W końcu i tak jutro o świcie zamierzają opuścić organizację, więc nie powinien się tym przejmować. 
Po dłuższym czasie, kiedy leżał wygodnie na łóżku razem z różowo-włosom gładząc ją leciutko po jej jedwabistych włosach do pokoju niczym struś pędzi wiatr wpadł Sasuke, który nawet wcześniej nie pukając wykrzyczał:
 - Itachi! Złe wieści! Musimy porozmawiać! - Itachi widząc zdenerwowanie brata, najpierw uciszył go gestem ręki wskazując na śpiącą dziewczynę, a następnie wstał z łózka wychodząc razem z bratem za drzwi pokoju. 
 - A więc...? O co chodzi?
 - To nie jest dobre miejsce na rozmowę. Chodźmy do mojego pokoju. - po tych słowach bez żadnego słowa natychmiast ruszyli do pokoju młodszego Uchihy, gdzie po dotarciu kontynuowali rozmowę. W pośpiechu zapomnieli o śpiącej dziewczynie, która teraz bez utworzonej bariery, która odpowiadała za jej bezpieczeństwo była łatwym celem dla wroga...

Obudziła się w ciemnym pomieszczeniu przykuta do łózka, na którym spała, gdzie jedynym źródłem światła była średniej wielkości zapalona świeca. Chcąc oswobodzić ręce z potrzasku postanowiła użyć swej siły, której o dziwo użyć nie mogła. Zdziwiona spojrzała na swe ręce na których widniała pieczęć chakry, która uniemożliwiała jej użycie. Zdenerwowana wykrzyknęła imię tego, który miał ja chronić, ale nikt nie odpowiedział. Po paru minutach do pomieszczenia zawitała postać, którą dziewczyna od razu rozpoznała w blasku świecy:
 - Konan!
 - Itachi już Cie nie uratuje...
     
  




Notka trochę spóźniona, ale grunt, że napisana ^^"