Nowi członkowie Akatsuki
Kiedy odwiesiłam szpitalny „fartuch” ruszyłam
wraz z Shimą do wielkiej sali. Po jakiś 5 minutach dotarliśmy na
miejsce. Tam zobaczyłam wszystkich członków Akatsuki i stojącego w
półmroku mężczyznę którego natychmiast rozpoznałam. Te ciemne jak noc
oczy budzące strach w człowieku… ciemno-krucze włosy i
ten zimny wyraz twarzy. Tak… to ten do którego pawam największą
nienawiścią, ale… Co on tu w ogóle robi!? Życie mu niemiłe czy jak? Nie
ważne…
Nim ktokolwiek się obejrzał młody Uchiha leciał uderzając po
chwili w ścianę z której pod wpływem uderzenia posypał się tynk. Wszyscy
zgromadzeni wraz z liderem wpatrywali się we mnie ze zdziwieniem. Z ust
Sasuke sączyła się krew, powoli podniósł się otrzepując ubranie z brudu
pozostałego po ścianie.
- Co to ma znaczyć!? – zapytał lidera
unosząc głos, lecz lider nie odezwał się słowem tylko wskazał na mnie
bawiącą się skalpelem. Kiedy kruczowłosy mnie zobaczył zaniemówił.
Najwyraźniej był oszołomiony całym zajściem. No tak kto by się
spodziewał małej beksy w Akatsuki prawda Sasuke? – To jakieś żarty? –
zapytał kpiącym głosem. – Co ona tu robi? To nie miejsce dla takich jak
ona. – skomentował podchodząc do mnie po czym posłał kpiący uśmieszek
perfidnie patrząc się na mnie. – A ten to kto? – pytał wskazując na
mojego brata. – Koleina różowo-włosa beksa? – kiedy to usłyszałam nie
wyrobiłam i chciałam koleiny raz go uderzyć, lecz kiedy się zamachnęłam
Shima zasłonił Sasuke swoim ciałem przyjmując na siebie cios.
-
Shima! – krzyknęłam przerażona widząc jak mój brat trzyma się za żebro w
które wcześniej uderzyłam. – Ty idioto dlaczego to zrobiłeś?
-
Siostrzyczko… Nie warto… Widzisz że On nie jest tego wart… Więc się
uspokój. – powiedział uśmiechając się promiennie. Sasuke uważnie
przyglądał się całej sytuacji, nagle przerwał Pein.
- Skoro już wszyscy się przywitali – powiedział ironicznie patrząc na naszą trójkę. – to mogę chyba zacząć spotkanie.
A
więc chciałem ogłosić, że za sprawą Itachiego mamy czterech nowych
członków. Sasuke młodszego brata Itachiego którego już znacie, oraz jego
trzy osobową drużynę która dojdzie do nas za trzy dni. W skład jego
drużyny wchodzi Suigetsu jeden z siedmiu mistrzów miecza, Juugo
przeklęty przez Orochimaru i Karin potocznie zwana wiedźmą. – wszyscy
uważnie słuchali tego co ma do powiedzenia Pein. Między czasie ogłaszał
tez nowe składy drużyn i wszystkie inne pierdoły. Kiedy tylko spotkanie
dobiegło końca zabrałam brata do mojej małej lecznicy i położyłam go na
kozetce po czym zaczęłam uleczać jego ranę którą sama mu zadałam.
- Przepraszam – powiedział do brata lecząc jego ranę.
- Nic się nie stało. To tylko małe stłuczenie.
- Taa…
Kiedy
skończyłam leczyć jego ranę podziękował mi po czym wyszedł zostawiając
mnie sama w moim gabinecie lekarskim. Teraz siedziałam przy biurku
wypełniając nowe karty zdrowia dostarczone przez Konan. Będę musiała
szczegółowo przebadać nowych członków Akatsuki, a naprawdę nie chcę tego
robić. Nagle ktoś zapukał do drzwi które wydały charakterystyczny
dźwięk przy pukaniu.
- Wejść! – krzyknęłam tak jak to robiła kiedyś
moja mentorka gdy ktoś pukał do jej gabinetu. Drzwi sie oworzyły, a do
pomieszczenia wszedł młody Uchiha zamykając za sobą drzwi. Kiedy go
tylko zobaczyłam od razu wstałam z krzesła mówiąc – Czego chcesz?
- Porozmawiać. – odpowiedział obojętnym głosem siadając na wolnym krześle znajdującym się przed moim biurkiem.
-
O czym ty chcesz ze mną rozmawiać? Jak dla mnie nie mamy o czym, więc
bądź tak miły i usuń się stąd zanim stanie Ci się krzywda. – mówiłam z
powrotem siadając na swoje miejsce.
- Najpierw mnie wysłuchaj, a potem wygrażaj.
-
A czy ty mnie słuchałeś? Nie sądzę… Więc dlaczego niby ja miałbym
wysłuchać Ciebie? Przez ciebie i twoją egoistyczna dupę zraniłam brata.
Gdybym uderzyła ciut wyżej mogłabym go nieumyślnie zabić!
- Nie wiedziałem że masz brata. I to w Akatsuki…
- Jest niewolnikiem… Podobnie jak Ja przez swoje umiejętności.
- Dlaczego mi to mówisz? Przecież nie chciałaś ze mną rozmawiać.
-
No cóż… Czasem trzeba się komuś zwierzyć nawet takiemu dupkowi jak ty. –
uśmiechnęłam się mówiąc do niego te słowa po czym ponownie przeglądałam
papiery. – Jutro masz stawić się na badaniu kontrolnym. Chętnie bym
zleciła to komuś innemu, ale niestety tylko Ja tu jestem medykiem, więc
nie mam wyboru jak Cię przebadać. Nie myśl, że jestem taka jak kiedyś,
nie jestem już małą Sakurą która tylko płacze i polega na innych i wiesz
co? Muszę Ci podziękować Sasuke za bycie taką szują. Gdyby nie to, że
zdradziłeś wioskę nigdy bym nie stała się taka silna.
- I piękna…
złość dodaje Ci urody, ale cóż… na mnie czas. Do zobaczenia. – po tych
słowach opuścił gabinet lekarski. Zaraz po nim i ja to uczyniłam
zamykając drzwi na klucz i powędrowałam do mojego pokoju którego
dzieliłam z Itachim. Kiedy weszłam do środka zastałam śpiącego bruneta
który smacznie pochrapywał trzymając w dłoni książkę. Delikatnie ją
wzięłam od niego kładąc na pobliskiej szafce po czym poszłam się
odświeżyć. Kiedy wyszłam ubrana w zieloną koszulę nocną na ramiączkach
ułożyłam się obok Uchihy i odpłynęłam w głęboki sen nie wiedząc nawet o
tym, że przytuliłam się do śpiącego czarnookiego.
Wiem długo mnie nie było gomen, ale wiecie te i tamte sprawy. Tą notkę dedykuję specjalnie dla Kimci mojej kochanej blogerki :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz