poniedziałek, 11 lutego 2013

Rozdział XXI

Zaskakująca wiadomość, czas wyruszać!


Patrzył na śpiącą różowo-włosą piękność, która smacznie spała w ich wspólnym łóżku. Nie mógł uwierzyć, że wczoraj dał się ponieść takim negatywnym emocją skierowanym w stronę Sakury nie znając nawet do końca szczegółów. Dopiero, kiedy Ona wystraszona i roztrzęsiona upadła z hukiem na ziemię zdał sobie sprawę jak bardzo ją skrzywdził swoim zachowaniem. Było mu z tego powodu bardzo głupio... Nawet nie wiedział jak ją przeprosić, kiedy obudzi się ze swojego głębokiego snu. Jednakże nie tylko to było powodem jego niepokoju... Zastanawiał się co miał na myśli Sasuke, kiedy mówił "Przez swoje zachowanie możesz stracić kogoś więcej niż tylko Sakurę!". Nie rozumiał tych słów, dlatego zamierza poczekać na wyjaśnienia ze strony Haruno, które z pewnością dadzą mu nowe światło na sprawę. Z jego zamyśleń wyrwał go dźwięk pukających drzwi, gdzie już po chwili na ich miejscu stała niebiesko-włosa kobieta, która była prawą ręką Peina. 
 - Czego chcesz Konan? - zapytał oschle nawet na nią nie patrząc.
 - Pein kazał mi sprawdzić co z Sakurą. Deidara widział jak niesiesz ją wczoraj nieprzytomną wraz z Sasuke do pokoju. 
 - To nie wasz interes. Jak widzisz nic jej nie jest, więc możesz już wyjść.
 - Od wczoraj jeszcze się nie obudziła? - pytała ignorując jego wcześniejsze uwagi. Nie słysząc żadnego słowa od bruneta podeszła do śpiącej dziewczyny przykładając dłoń do czoła. - Ma lekką gorączkę. 
 - Przejdzie jej. Nie jest jakąś słabizną, by lekka gorączka zrobiła jej krzywdę.
 - Z pewnością... - odpowiedziała patrząc w stronę posiadacza sharingana, który właśnie wychodził z pokoju mówiąc:
 - Za paręnaście minut przyjdę, jak wrócę ma Cię tu nie być. - kobieta wiedziała, że nie ma co się narażać Itachi'emu, wiec jak najszybciej chciała sprawdzić co z różowo-włosą, by jak najszybciej zdać raport Pein'owi, który był niezmiernie ciekawy stanu zdrowia dziewczyny co nawet ją z lek-sza wnerwiało, ale nic na to nie poradzi, bo przecież rozkaz to rozkaz, który chce, czy nie chce musi wypełnić. Powoli rozbierała nieprzytomną Sakure do samej bielizny, by zobaczyć czy jej ciało nie jest nigdzie poważnie, bądź lekko uszkodzone, ale żadnych takowych uszkodzeń, czy ran nie znalazła. Jedyne co zwracało uwagę Konan to lekko zaokrąglony brzuch dziewczyny, który jak sama wiedziała nie był jej naturalną postacią, dobrze wiedziała jaką figurę ma Haruno. Coś musi być nie tak i już chyba wie co. Z powrotem ubrała Sakure w jej koszulę nocną w postaci czarnej falowanej u dołu sukienki, która mieniła się blaskiem czerwieni sięgając do kolan, po czym wyszła z pokoju kierując się do gabinetu lidera by zdać raport. Tym czasem do pokoju wracał Itachi, który mijając Konan widział w jej oczach zaniepokojenie. Może jednak coś nie tak z Sakurą? Sama myśl o tym, że to przez niego Sakura źle się poczuła i być może jest na coś chora doprowadza go do obłędu, którego nie w sposób opisać. A świadomość tego, że sam nic nie wie co jej dolega jeszcze dolewa oliwy do ognia. Szybkim krokiem wszedł do pokoju jak by się bał, że ktoś mu ją zabierze, po czym delikatnie usiadł na krawędzi łóżka ujmując jej dłoń w swoją lekko gładząc, przy czym modlił się by w końcu otworzyła swoje pełne życia zielone oczy. Po niezliczonych minutach, może nawet godzinach usłyszał piękny melodyjny głos dla jego uszu, którego tak długo wyczekiwał siedząc tu razem z nią. 
 - Itachi...? - wydukała delikatnie otwierając oczy, po czym szybko przeszła do pozycji siedzącej łapiąc się za brzuch. W szybkim tempie uaktywniła medyczne ninjutsu przykładając je do brzucha. Itachi nie wiedząc o co chodzi przyglądał się jej poczynaniom w ciszy i skupieniu. Po chwili skończyła opadając na poduszkę. - Całe szczęście... - wypowiedziała, a z oczu zaczęły płynąć łzy. 
 - Sakura... - usłyszała od razu podnosząc wzrok na bruneta, który wyrażał zarówno szczęście, jak i smutek w jednym. - Wiem, że głupio postąpiłem dając ponieść się emocją, ale... kiedy zobaczyłem Cię w objęciach innego... myślałem, że... że się rozsypię ze zazdrości, czułem jak ból przeszywa mi klatkę piersiową... Chyba to drugi raz, kiedy czułem taki ból... Nie oczekuje od ciebie wybaczenia,  ale proszę uśmiechnij się! - wykrzyczał patrząc jej prosto w oczy. - Jeśli nie będziesz się uśmiechać,  Ja tez nie będę! Zawsze będziemy cierpieć idąc tą samą drogą pogrążeni w smutku, więc proszę choć ten jeden raz... uśmiechnij się... - mówiąc to od tak wielu lat w jego oczach pojawiły się łzy, które różowo-włosa od razu dostrzegła wycierając je dłonią z twarzy bruneta. 
 - Nie możesz płakać Itachi... Musisz nas wspierać, ponieważ to Ty jesteś dla nas podporą... - spojrzała na swój brzuch przykładając do niego dłoń bruneta. - Tutaj w tym miejscu... poczęło się nowe życie, które zostało zrodzone z naszej miłości... Nie warto jej niszczyć skoro to ona czyni nas szczęśliwymi. Prawda? - zapytała lekko się uśmiechając do zszokowanego mężczyzny.
 - Ja... Ja zostanę...? - jąkał się nie mogąc uwierzyć w przeanalizowane wcześniej słowa ukochanej.
 - Ojcem. - dokończyła spokojnie za niego... - Dokładnie Itachi... Zostaniesz Ojcem. - powtórzyła próbując przekonać Itachi'ego do prawdomówności nowiny. 
 - Zostanę Ojcem! - wykrzyczał śmiejąc się na cały głos ze szczęścia, po czym znienacka przyciągnął Sakure do siebie całując, po czym odrywając się od niej wyszeptał do ucha. - Dziękuję Sakura... Mój kwiecie wiśni... Nawet nie wiesz jak się cieszę. - wypowiedział z pewnością w głosie przytulając dziewczynę jeszcze bliżej siebie. 
 - Itachi... - rozpłakała się wtulając się w jego ramię. Tak się bała, że nadal będzie na nią zły za wczorajszą sytuację z Deidarą, bała się, że będzie zły z powodu ciąży, ale jednak on zrozumiał i był szczęśliwy z niej, z dziecka które za parę miesięcy przyjdzie na świat. Nic nie mogło opisać jak bardzo się cieszyła z tego powodu. Jednak wiedziała, że to też czas na poważne decyzje, które muszą jak najszybciej podjąć, by zapewnić bezpieczeństwo sobie, jak i dziecku. 
 - Już dobrze Sakura... Jestem tu... - uspokajał ją choć zdawał sobie sprawę, że Haruno też martwi się o przyszłość tego dziecka. W końcu nie mogą pozwolić, by narodziło się ono tutaj, gdzie Pein i inni mogą mu zagrażać. Zresztą też nie wiadomo po co Pein chciał potomka złączonego z klanu Uchiha i Karanami. Do czego on dąży, co chce tym osiągnąć? Jedno jest wiadome... Nigdy nie pozwoli tknąć Sakury i swojego dziecka, choćby miał przypłacić za to życiem!
 - Nie możemy tu dłużej zostać... Zaczyna się już czwarty miesiąc, a ciążę w moim przypadku nie jest tak łatwo zamaskować. 
 - Wiem, dlatego jutro też wyruszamy. 
 - A co z Sasuke? - zapytała podnosząc głowę do góry, by spojrzeć w jego oczy.
 - Już podjąłem decyzje. Z Sasuke sam się rozprawię, ale najpierw muszę Cię ukryć.  Nie chce byś znalazła się w niebezpieczeństwie. 
 - Nie możemy go tak zostawić! Co dopiero udało mi się go skierować na dobra drogę. Nie mogę pozwolić, by moje starania poszły na marne... Proszę Itachi... 
 - Zobaczę co da się zrobić, ale niczego nie obiecuje. 
 - On wie już o naszej przeszłości... Znalazł zwój, kiedy rozwaliłam pokój i zdjęcia...
 - Rozumiem... - wstał puszczając dziewczynę z uścisku całując lekko w czoło. - W takim razie pójdę z nim porozmawiać, ale ty tu zostań. Naładuje drzwi chakrą, by nikt nie proszony tu nie wszedł. - po tych słowach za nim Sakura zdążyła odpowiedzieć wyszedł zostawiając ją samą w pokoju ze swoimi myślami w zamkniętym pokoju.






No i notka gotowa pozdrowienia dla wszystkich moich czytelników :*
PS: Niedługo powstanie koleiny blog mojego autorstwa
(niekoniecznie związany z Naruto i jego postaciami)
Jeśli chcecie być powiadamiani o notkach proszę napisać na numer gg:
"2429003"  




Koszula nocna sakury 











2 komentarze:

  1. nie no, aż łezka woku mi się zakręciła. he he.. to chyba norma. jestem ciekawa dalszych relacji tych dwojga i jeszcze Sasuke?!
    Ciekawe co knuje w takim razie Pein??
    to czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. WOWO.o Wybacz, ale tylko tyle jestem w stanie wydukaćO.O
    NIEZWYKŁY, WSPANIAŁY, WCIĄGAJĄCY, WYCISKACZ ŁEZ, KTÓRE LAŁY SIĘ ZE MNIE JAK Z FONTANNY!!!!!
    I: No gdybyś to widziała... Całą klawiaturę zalała, Sasuke musiał gnać do całodobowego po nową.
    b: Dzięki tobie i wspaniałomyślnemu i cierpliwemu (mojemu^^) Saskowi mam nowiutką klawiaturkę firmy MANTA XD
    I: A ja to co??? *bulwers*
    b: No nie obrażaj się, Ciebie też kocham^^
    I:O.O Nie, dziękuje.
    b: CO?!>.>
    * Sasuke z dołu* Zamknąć się przeszkadzacie mi oglądać 1294756359673927465025438586948373547696979473525748586979584746636367285738585 odcinek "Mody na sukces"!!!!!>.<
    I&b:Q__________________________________Q

    OdpowiedzUsuń