wtorek, 5 lutego 2013

Rozdział XVI

Słowa Prawdy - prawda wychodzi na jaw

Od czasu kiedy obiecałam wyruszyć z Itachi'm minęły trzy dni. Przez ten czas zajmowałam się swoją robotą, choć pierwszy dzień i tak musiałam przeleżeć w łóżku tak jak mówił Itachi. Chociaż zapewniałam, że wszystko ze mną dobrze ciemnooki i tak postawił na swoim. Od pierwszego naszego spotkania bardzo się zmienił. Kiedyś zimny, nieczuły, obojętny drań, a dziś? Miły, życzliwy, pomocny i ciepły w stosunku do mnie. Co prawda swoje prawdziwe uczucia ukazuje tylko, gdy jesteśmy sami, ale mi to nie przeszkadza. To że jest przy mnie czyni mnie szczęśliwą, to On sprawia, że moje serce bije szybciej... Ja chyba naprawdę się zakochałam w Itachi'm. 
Przez kolejne dwa dni zajmowałam się Sasuke, który po operacji dochodził do siebie. Kiedy już był w stanie chodzić po raz drugi w moim życiu usłyszałam tak proste, a jednak miłe słowo z jego ust - "dziękuję" - to słowo sprawiło iż naprawdę poczułam, że bardzo zbliżyłam się do braci Uchiha. 
 - Sakura... - usłyszałam swoje imię, kiedy robiłam porządek w gabinecie lekarskim, gdzie panował lekki bałagan. Od razu przerwałam prace odwracając się w jego stronę przy okazji zwalając cały stos teczek których nie zauważyłam, ponieważ stały na boku przy krawędzi biurka.
 - Cholera... - wycedziłam kucając aby pozbierać rozwalone teczki. - tak się męczyłam by je poukładać... - mówiłam załamanym głosem zapominając o stojącym tuż przede mną Itachi'm, który przypomniał o swojej obecności przyłączając się do sprzątania. Po 30 minutach wszystkie teczki były poukładane jak wcześniej. - Dziękuję. - mówiłam wstając - Co cię tu sprowadza? Potrzebujesz czegoś? - zapytałam siadając za biurkiem układając i uzupełniając kolejne papiery. 
 - Chyba już cię za długo przetrzymywałem z odpowiedziami na twoje pytania. - zrobił smutna minę siadając na kozetce stojącą po lewej stronie biurka. - przepraszam, że musiałaś czekać. 
 - Nie... nic się nie stało. - odpowiedziałam lekko speszona widząc jak się tym zamartwia. - Nie przejmuj się tym - zachichotałam uśmiechając się w jego stronę, a on sam odwzajemnił uśmiech. 
 - Jak wcześniej wspomniałaś w lesie Leyra zachowywała się ja by cię znała. To prawda, ta kobieta spotkała cię już wiele razy w swoim życiu, ale żeby do tego dojść muszę opowiedzieć ci wszystko od początku. W całej tej historii znajdziesz wszystkie odpowiedzi na twoje pytania, które mi wcześniej zadałaś. - sama zapowiedz tej historii sprawiła, że lekko się denerwowałam. Mimo to milczałam dając jasno Itachi'emu do zrozumienia,  że jestem gotowa wysłuchać jego opowieści. - Miałem 10 lat kiedy Cię po raz pierwszy spotkałem. Byłem na misji z moim nauczycielem i właśnie wracaliśmy do domu. Jak zawsze po długiej misji będąc na granicy Kraju Ognia weszliśmy do chatki, gdzie mieszkała kobieta w średnim wieku z córką. Owa kobieta miała na imię Yuko i była najlepszą przyjaciółką mojego mistrza. W ten dzień, gdy po raz kolejny zawitaliśmy w jej skromne progi trzymała na rękach niemowlę z jasno różowymi włosami i bujnymi zielonymi oczami. Nie ukrywaliśmy zdziwienia, gdy je zobaczyliśmy to dziecko. W końcu Yuko-san nie była w ciąży. Yuko wytłumaczyła nam, dziecko które trzyma należy do kobiety która śpi już od ponad miesiąca w drugim pokoju niczym śpiąca królewna niemogąca wybudzić się ze snu. Według Yuko- san kobieta niedługo odejdzie z tego świata, więc trzeba znaleźć dla dziewczynki rodzinę zastępczą. Tak więc wzięliśmy już śpiące dziecko do Konohy. Od córki Yuko, którą była Leyra dowiedzieliśmy się, że dziewczynka ma na imię Sakura (kwiat wiśni). Przez wgląd na twoje różowe włosy i delikatność to imię doskonale do Ciebie pasowało. Przez trzy lata, które bardzo szybko zleciały byłaś wychowywana w klanie Uchiha w tajemnicy przez wioską. Jedynie Trzeci Hokage wiedział o tym, gdzie się znajdowałaś. Co więcej osobami, które cię wychowywali byli moi rodzice i Ja. Zamieszkałaś u nas w domu, ponieważ Sasuke był w tym samym wieku, a mama chciała mieć córkę. Najśmieszniejsze było to, że chciała cię wychować na żonę dla Sasuke, ale pomińmy ten szczegół. Jak to się stało, że zupełnie nic nie pamiętasz? To proste... wymazano tobie pamięć i "wszczepiono" nową jedną z technik klanu Haruno. Byłaś już wtedy dla mnie bardzo ważna, ale nie mogłem nic zrobić by cię zatrzymać... To była decyzja z wyższych sfer... Całemu klanowi wymazano wspomnienia o tobie, jednak ja się nie dałem. Jako, że ja cię sprowadziłem do wioski mogłem zatrzymać związane z tobą wspomnienia. Cały czas nawet po wstąpieniu do Akatsuki cię obserwowałem, ponieważ już jako mała dziewczynka zawróciłaś mi w głowie. Jednak nigdy w życiu się nie spodziewałem, że to co do ciebie czułem i nadal czuję to... miłość... Z początku traktowałem cię ja siostrzyczkę... uczyłem chodzić, mówić oraz mówiłem ci co jest dobre, a co złe. Sprawiałaś, że stawałem się inną osobą, przy tobie podobnie jak przy Sasuke potrafiłem się uśmiechać... Rodzice to też widzieli, ale jak wiesz później miała miejsce ta masakra...
 - Rozumiem... - odpowiedziałam układając sobie wszystkie nowe informacje w głowie, w które było mi dość ciężko uwierzyć. - Ta masakra nie była twoją winą Itachi. Jest coś czego się o tobie dowiedziałam będąc jeszcze w Anbu... Ponieważ Ja i Shizune byłyśmy najbardziej zaufanymi ludźmi Tsunade mieliśmy dostęp do bardzo ważnych starych dokumentów. Kiedyś z ciekawości chciałam niektóre przejrzeć, ale ku mojemu zdziwieniu w dziale dokumentów napotkałam ukryte przejście w którym znajdowały się najważniejsze dokumenty, które nie były przeglądane przez wiele lat. Wątpię nawet w to, by sama szanowna Tsunade je widziała. Tak więc postanowiłam je poprzeglądać z wierzchu. Na jednym ze znajdujących się tam zwojów zobaczyłam duży drukowany napis "UCHIHA". Wiem, że nie powinnam go czytać, ale nie mogłam się powstrzymać. Tak więc otworzyłam zwój, gdzie znajdowały się bardzo poufne informacje na temat pewnej bardzo poważnej misji, która miała na celu wymordowanie całego klanu Uchiha... W tym momencie kiedy to czytałam sama nie mogłam uwierzyć jaka starszyzna była okrutna każąc 15-latkowi wymordować swoją całą rodzinę... Nie mogłam uwierzyć, że Trzeci się na to zgodził, ale fakt był faktem... Nie mogłam zrozumieć jak mogłeś przyjąć tą misję, to było dla mnie nie zrozumiałe... Kochałeś tak bardzo wioskę i jej mieszkańców, że byłeś w stanie poświęcić własną rodzinę dla jej dobra, lecz nie byłeś w stanie zabić swojego malutkiego brata, więc błagałeś Trzeciego, by pozwolił mu żyć... Mimo wszystko i tak żywiłam do ciebie urazę, nie dlatego że wymordowałeś własną rodzinę, ale dlatego że mordowałeś po opuszczeniu wioski nie winnych ludzi, jak i nie wyjawiłeś Sasuke prawdy... Przez to zatracił się w swojej nienawiści do brata, który tak naprawdę próbował go ochronić z wszystkich sił jak tylko potrafił, choć wybrał na to zły sposób. 
Sądzę że gdybyś wyjawił mu wcześniej prawdę na pewno by cię zrozumiał, ponieważ byłeś dla niego idealnym wzorem do naśladowania. Z pewnością zrozumiałby powody dla których musiałeś to zrobić... Wszystko by pobiegło w innym kierunku... Nie opuścił by wioski... Nie zabił by tyle ludzi, nie zranił by tylu uczuć ludzi... Czasem są chwile, gdzie trzeba choć zignorować rozkazy by uratować to co najcenniejsze. Jednak co się stało to się nieodstanie i trzeba z tym żyć, choćby nie wiem ile to bólu sprawiało trzeba nie oglądać się za siebie i iść do przodu wierząc w lepszą przyszłość. W końcu nadzieja daje nam siłę by żyć... Jeszcze nie jest na nic za późno Itachi... - po tych słowach wstałam z miejsca siadając na kolana Itachi'ego wyszeptując mu do ucha - Nawet na miłość i szczęście jakim to uczucie jest. - mówiąc to uśmiechnęłam się całując go lekko w usta na co On sam zaczął oddawać coraz to namiętne pocałunki. Nim się obejrzałam uniósł mnie na ręce kładąc na kozetce, po czym sam na chwile odszedł za kluczując drzwi na korytarz. Już po chwili był przy mnie dalej pieszcząc moje usta swoimi. Czułam się jak w siódmym niebie, jego bliskość sprawiała, że moje serce biło dwa razy mocniej niż wcześniej, a na policzkach pojawiały się wypieki. Teraz pragnęłam tylko jednego - chciałam spędzić z nim resztę swojego życia, ponieważ zrozumiałam, że w książce którą niegdyś ludzie sądzili po okładce można znaleźć coś niesamowitego - prawdziwego Itachi'ego. 
 - Mogę? - zapytał niepewnie lekko zaczerwieniony.
 - A jak myślisz? - zapytałam posyłając mu zapraszający uśmieszek, który mówił tylko jedno...
Nie musiałam nic więcej dodawać, bo Itachi się na mnie rzucił jak wygłodniały wilk pieszcząc moje ciało tam i tu. Nim się obejrzałam leżeliśmy bez ubrań, które walały się po podłodze. Moje ciało biło takim gorącem, kiedy na wzajem się pieściliśmy, że myślałam że nie wytrzymam . I w końcu stało się... Itachi ten którego uważano za strasznego morderce został mym ukochanym, ukochanym który rozdziewiczył anioła  w postaci różowo-włosej dziewczyny...


CDN

No i jest rozdział ^^"
Mam nadzieje, że się wam w miarę podoba 
pozdrawiam Nibea
       

2 komentarze:

  1. Tak, tak! Podobalo się! Mi na pewno.
    Jetsem już ciekawa jak potoczą się dalej ich losy? Hm... Dobrze że wyjawił jej prawdę, jak to bylo. Nie sądziłam, że wychowywała się w klanie Uchiha ;) Niespodzianka! He he
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG!!!! Zrobili to!!!*.* Świetnie to opisałaś, szkoda tylko, że tak mało, ale i tak ŚWIETNIE!!^^ Oh i ah, żucił się na nią powiadasz?*Q* Powiem tylko.... WOW i WIĘCEJ!!!!^^

    OdpowiedzUsuń