poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział XXIII

Dedykacja dla Karci-chan

W ciemnym pomieszczeniu przy świetle świecy prowadziły rozmowę dwie kobiety. Jedną z nich była Konan - prawa ręka lidera przestępczej organizacji Akatsuki, która jest poszukiwana przez wszystkie główne wioski. Natomiast drugą była ciężarna różowo - włosa, która zeszłego dnia została uprowadzona pod nieobecność Itachiego, kiedy spała. W pomieszczeniu panowała napięta atmosfera do czasu, kiedy jedna z nich przerwała chwilową ciszę przerażonym głosem:
 - Nie rozumiem... - wyjąkała - Gdzie Itachi?
 - Itachi, Itachi i Itachi... - zawołała rozbawiona. - Już go nie zobaczysz, więc o nim zapomnij. Tak będzie lepiej i dla nas i dla ciebie.
 - Itachi na pewno tu przyjdzie! 
 - Pozwól, że coś Ci powiem. Jakiś czas temu twój Romeo w postaci Itachi'ego dostał misję, która polegała na na rozkochaniu Cię w sobie, a następnie łatwym spłodzeniu potomka z krwi Uchiha i Karanami w celu stworzeniu idealnego Jinchuuriki dla przyszłego Juubi'ego 10-cio ogoniastego demona. Więc to normalne, że po zakończeniu misji sukcesem oddał cię w nasze ręce. Zresztą sam powiedział, że nie ma czasu na niańczenie takiego dziecka jak ty, ale powiedz Sakura... Naprawdę myślałaś, że On cię kocha? - nie słysząc żadnej odpowiedzi ze strony różowo-włosej wybuchła śmiechem - Nie żartuj! Ty naprawdę myślałaś, że On cię kocha! No to się naśmiałam. Zapamiętaj jedno... - jej głos przybrał poważną barwę dźwięku z nutką smutku. - Nie ważne jak kobieta będzie się starać, nie zawsze jej prawdziwe uczucia zostaną odwzajemnione. - po tych słowach Niebiesko-włosa opuściła pomieszczenie zostawiając samą dziewczynę ze swoimi myślami.
Zastanawiała się... Czy to wszystko prawda? Czy dla niego była tylko zabawką, która nic dla niego nie znaczyła? "Niech ktoś mi pomoże" błagała w myślach, by móc się obudzić z tego koszmaru, który niestety był rzeczywistością... Nie była w stanie odgonić od siebie tych pesymistycznych myśli, których tak bardzo chciała się pozbyć. Im dłużej nad tym myślała tym więcej się ich pojawiało. 

Dni mijały bardzo szybko, tak szybko, że dni zmieniały się w tygodnie, a tygodnie w miesiące. Brunet wiedział, że popełnił błąd zostawiając ją wtedy samą, ale nie mógł winić za to młodszego brata, który tylko przyszedł go ostrzec. Próbował już wszystkiego, by ją znaleźć, wydawało się nawet, że szukał wszędzie, w każdym zakamarku i kątku organizacji. Sasuke również był zdesperowany, obwiniał się o zniknięcie swojej dawnej przyjaciółki z teamu 7. Kiedy tylko mógł pomagał bratu w poszukiwaniach, ale to również nie przyniosło żadnego skutku. Od jej zaginięcia minęło prawie sześć miesięcy, niedługo nadejdzie upragniony dzień dla Peina - narodziny przyszłego idealnego Jinchuuriki dla Juubi'ego, a wtedy z pewnością zabije niepotrzebną już Sakure. Dla starszego bruneta ta myśl była katorgą, a przecież nie mógł sobie pozwolić na ujawnienie uczuć w tak kluczowym momencie. Wciąż musiał wykonywać misje w jak najbardziej wiarygodny sposób, by przestali go podejrzewać, choć i tak nie był do końca pewien swoich działań. Zastanawiał się... Jak Sakura musi się czuć? Choć to silna kobieta to na pewno się boi, każdy normalny na jej miejscu by się bał. "Przepraszam, że nie byłem wstanie dotrzymać słowa" co dziennie przepraszał w myślach za swą bezradność. Siedząc przed organizacją na kamieniu czekał na Deidarę z którym wyjątkowo miał udać się na misje. Spóźniał się już dobre dwie godziny... Kiedy  nagle usłyszał jego głos:
 - Sorki za spóźnienie. - ale brunet go zignorował ruszając w drogę. - Chyba nie zamierzasz iść na pieszo? - mówił lepiąc małego ptaka, który w mgnieniu oka stał się ogromny. Itachi bez żadnego gadania wskoczył na jego grzbiet wzlatując w powietrze, ale kiedy zobaczył że lecą w odwrotnym kierunku natychmiast zwrócił uwagę.
 - Pomyliłeś kierunki.
 - Serio? Ja tak nie sądzę. - uśmiechnął się szeroko w stronę bruneta, który nie rozumiał jego zachowania. - Sorki, że dopiero teraz o tym wspominam, ale umówiłem nas na drobną wizytę. 
 - O czym ty mówisz? Mamy misje do wykonania. Nie mamy czasu na twoje zabobony.
 - Czyżby los pewnej różowo-włosej księżniczki był ci obojętny? - słysząc to natychmiast zareagował przybierając poważny wyraz twarzy złapał blondyna za kołnierz. 
 - Gdzie Ona jest? - warknął.
 - Spokojnie kochasiu! Zaraz ci wszystko wytłumaczę tylko puszczaj mnie. - tak tez zrobił choć miał ochotę udusić gada. 
 - Jakieś trzy miesiące temu przez przypadek natknąłem się na dość dużą wioskę, której nie ma na zwykłych mapach. Jak gdyby nigdy nic leciałem dalej, kiedy nagle zauważyłem różowo-włosą dziewczynę. Od razu zleciałem niżej, by się jej bardziej przyjrzeć. Od tyłu wyglądała dokładnie tak samo jak nasza królewna z tą różnica, że ta miała krótsze włosy. Nim się obejrzałem Ona już była obok mnie na moim ptaku a jej katana była przy moim gardle. Zaskoczyło mnie to kiedy zapytała "Gdzie przetrzymujecie moją córkę?", była wściekła, a ja nie potrafiłem jej dokładnie tego opisać  więc zacząłem bełkotać po swojemu, co ją jeszcze bardziej zdenerwowało, ale jakoś się opanowała, kiedy zawołał ją ten chłopak, który był naszym więźniem. Okazało się, że ta kobieta jest nowo wybranym przywódcą tamtejszej wioski, a Sakura i Shima to jej dzieci. Nie mając wyboru opisałem sytuacje, a ona zaproponowała mi układ. W zamian za darowanie mi życia i załatwienie na przyszłość czystego konta bez kryminalistycznej przeszłości byłem szpiegiem w organizacji. Podlizywałem się Pein'owi, by się do niego jeszcze bardziej zbliżyć i zebrać informacje, które przekazywałem co tydzień Morianie matce Sakury. Zawsze to ty byłeś pupilem Peina zaraz po Konan, więc dzielił się wszystkimi informacjami z tobą, ale kiedy Ty zawiodłeś Ja to wykorzystałem i tak dowiedziałem się na jakich terenach znajduje się nasza księżniczka, ale tu już zaczyna się bitwa z czasem i właśnie tu przystąpi do działania klan Karanami z którym teraz mamy się spotkać. 
 - A więc klan Karanami wykonał swój ruch...
 - W końcu Sakura jest następczynią swojej matki. 
 - A co z Shimą?
 - Shima zrzekł się następstwa. Twierdzi, że nie podoła na tym stanowisku, gdyż nie miał warunków do odpowiednich treningów. W porównaniu do Sakury uważa się za zero. 
 - Dziwię się, że przywódczyni nie wzięła pod uwagę twojej zdrady. Dlaczego Ci tak zaufała? Przecież mógł byś ją zdradzić, więc dlaczego? - zastanawiał się. Przecież to nieracjonalne, by tak zaufać wrogowi, więc albo nowa przywódczyni jest głupia, albo zauważyła coś czego Ja nie jestem wstanie zauważyć, więc musi być naprawdę mądra. 
 - Były dwa powody dla których to zrobiła. Jeden to pieczęć na moim brzuchu, która w razie mojej zdrady natychmiastowo by mnie zabiła.
 - A drugi?
 - Drugi jest moją tajemnicą. - Nikt tego nie wie, ponieważ wszyscy zawsze myśleli, że się zgrywał, kiedy flirtował z nią, a powód był zupełnie inny... Powodem były jego prawdziwe uczucia, którymi darzył dziewczynę, która rozweseliła jego życie w organizacji, która mimo, że była tam więźniem uśmiechała się i dbała o jego zdrowie, dlatego teraz On chce uratować ją podobnie jak ona jego. Jest pewny, że Moriana zauważyła jego uczucia do jej córki, dlatego dała mu szansę i zaufała.
 - Ile czasu zajmie nam dotarcie do celu?
 - Trzy góra Cztery dni. 
 - W takim razie śpieszmy się. Nie ma czasu do stracenia. Akatsuki na pewno dowie się w ciągu 24 godzin o zmianie naszych planów, a wtedy będzie wojna. 


 Ciąg dalszy nastąpi
Następnym razem moi drodzy czytelnicy
koleino:
"Zjednoczenie i wojna"
"Itachi... Już nie mogę..."
"Przybycie wybawcy"
"Na zawsze razem"

Tak moi drodzy te cztery tytuły, będą tymi ostatnimi ^^"
Liczę na wasze komy 
Pozdrawiam i całuje Nibea 







1 komentarz:

  1. b:Buuuuuuuu!!!!!!!TT^TT
    I&S&M:?????O.o??????
    b:Łaaaaaaaaa!!!!!!TTT^TTT
    S: blueKsR o co chodzi???
    b: No bo...*chlip*...ona...*chlip*...niedługo kończy opowiadanie!!!!!
    M: I o to tyle krzyku?O_o
    b:>.< Ty...ty...ty...>.> *wali Madarę patelnią w łeb* Przecież to coś okropnego!! to jest wspaniałe opowiadanie!!! Je nie chceT_T
    S:*podchodzi do mnie i mnie przula*
    I:TT.TT
    M&S&b:O.O
    I: Moje przygody sie zakończą!!!!!*załamka*
    M&S&b:=,=
    b: Bardzo....bardzo....fantastyczny rozdział. Wybacz!! Ale nie daję sobie rady!!!*rzucam się na łóżko i szlocham w poduszkę*
    S:*podchodzi do komputera i siada na moim miejscu* Więc ja przejmę klawiaturę Buhahahahahaha@_@
    M&I:Q______Q Apokalipsa św. Jana!!!!!*przerażenie*
    b:*wstaję z łóżka i zwalam Sasuke z krzesła, poczym sama na nim zasiadam*
    M&I:*oklaski*
    S:*foch z przytupem*>3<
    b: Ten rozdział był niezwykły*.* "(...) tak też zrobił choć miał ochotę udusić gada" Nie no to mnie rozwaliłoXD Deidara wkracza do akcji!!
    I&M&S:Pfff...
    b: A ci swoje-,-

    OdpowiedzUsuń